Odstawiając
pusty już kubek po herbacie na stół, kobieta wstała i udała się do przedpokoju
sprawdzić, kto też dobija się o tak wczesnej porze. Otworzyła drzwi z grymasem
na twarzy i spojrzała na osobnika.
-
Dzień dobry, przesyłka dla pani - oznajmił łagodnym głosem listonosz,
wystawiając do niej niedużej wielkości pakunek, oraz kartkę w celu
pokwitowania.
-
Dziękuję bardzo - mruknęła i zamknęła za nim drzwi.
Brunetka
zaklęła pod nosem, gdyż przy odpakowywaniu pudełka, zraniła się we wskazujący
palec. Zostawiając nieszczęsną przesyłkę na kanapie w salonie, skierowała się
do łazienki i po chwili odetchnęła z ulgą, gdy zimne krople wody łagodziły
krew, która bezwładnie płynęła strużkami po jej długim palcu. Gdy już opatrzyła
sobie małe zadrapanie, spowrotem wróciła po niewielką przesyłkę. Jednym ruchem
wyciągnęła drugi pakunek, na którym ozdobną czcionką napisane było jej imię i
nazwisko. Domyślała się, co to takiego. Kiedy już wreszcie dotarła do
najważniejszego elementu, uśmiechnęła się pod nosem. Było to zaproszenie na
ślub jej przyjaciółki, z którą tak dawno się nie widziała, ani nie miała
żadnego kontaktu. Trudno stwierdzić, czy można je jeszcze nazwać
przyjaciółkami.
Za
pół roku miał odbyć się ślub Ann Kathrin Brömmel i Mario Götze.
Cieszyła
się ich szczęściem i tym, że mimo wszystkiego o niej nie zapomnieli, ale bała
się. Cholernie bała się tam przylecieć "jak gdyby nigdy nic".
Musiałaby przecież powiedzieć prawdę. Przyznać się, wytłumaczyć.. Wyjaśnić swoje
postępowanie.
Ale
czy rzeczywiście musi tak postąpić?
Czy
rzeczywiście musi mówić im wszystko? Może dałoby się pominąć parę faktów... Zacząwszy od dwójki małych brzdąców, którym podporządkowana własną karierę, oraz mężczyznę, zajmującego ważne miejsce w jej obecnym życiu.
Zerknęła jaszcze raz na zaproszenie, które zawierało informację; "Z osobą towarzyszącą". Christian był osobą, którą powinna była ze sobą zabrać. Zawsze ją wspierał, był przy niej, a przede wszystkim - nie naciskał. Wiedział, że Cailin ma problem z otworzeniem się na nową miłość, ale była dla niego tak ważna, że postanowił cierpliwie czekać na jej ruch. Skoro on się poświęcił, ona również powinna. Postanowiła, że nie będzie robić z niego przyjaciela, bo po prostu nie wypada. Nie zamierzała potwierdzać przybycia telefonicznie, by zaprzestać zadawaniu pytań, dlatego wybrała drugą opcje odpowiedzenia na propozycję. Zadecydowała, iż wiadomość przyśle jej mailem.
Droga Ann!
Jestem niezmiernie szczęśliwa, że postanowiliście wraz z narzeczonym, zaprosić mnie na najważniejszą uroczystość Waszego życia, lecz z drugiej strony, jestem bardzo zaskoczona. Po tylu latach, w których nie odzywałam się do Ciebie, nie zapomniałaś o mnie.
Mam nadzieję, że będzie czas na chwilę rozmowy.
Oczywiście zaproszenie przyjmujemy i dziękujemy. Na sto procent będziemy.
Do zobaczenia.
***
Wychodząc z Signal Iduny Park, blondyn zlokalizował swojego Astona Martina, który na całe szczęście nie był zaparkowany bardzo daleko. Rozdał parę autografów, zapozował do zdjęć i z uczuciem ulgi odjechał z parkingu w stronę swojej posiadłości.
Od pamiętnych wakacji minęło już trochę czasu, a z jego biegiem, wiele rzeczy uległo diametralnej zmianie. Najistotniejszą jest jednak fakt, że ma do kogo wracać. Ma osobę, która czeka na niego z ciepłym obiadem, miłym słowem, oraz po prostu wsparciem. Otóż, razem z Chloe od ponad czterech miesięcy tworzą związek, oparty przede wszystkim na zaufaniu. Brunetka pracująca w dobrze rozwiniętej korporacji swego ojca, posiadająca nienaganną figurę, której pozazdrościć mogłaby jej niejedna kobieta, totalnie zawładnęła sercem blondyna. Nikt z jego otoczenia nie spodziewał się, że po ogromnym zawodzie miłosnym związanym z Cailin, po tym co przeżywał, jak bardzo się zmienił, będzie mógł obdarzyć kobietę prawdziwym uczuciem. Oczywiście był okres, w którym wrócił do swoich dawnych upodobań, ale to właśnie Chloe spowrotem sprowadziła go na ziemię. I za to był jej najbardziej wdzięczny. Pokochał ją za to, że traktowała go jak normalnego mężczyznę, który po raz kolejny doświadczył zranienia, lecz tym razem ze zdwojoną siłą. Nie oceniała go, ale bardzo pomogła stanąć na nogi.
Wyjeżdżając na swoją posiadłość, dostrzegł samochód Kaula, którym jego przyjaciele dotarli pod jego dom. W pierwszej chwili był zaskoczony, lecz po chwili przypomniał sobie, ze dziś to jego kolej przyjmowania małpiszonów pod swój dach. Popołudniowe spotkania, które przyjęły nazwę "męskich wieczorów", miały charakter bardzo oficjalny. Piwo, przekąski, najlepsi kumple oraz spajająca wszystko w całość Fifa, były wyznacznikiem idealnego wieczoru.
- Miałeś być dwadzieścia minut temu, Reus! - zaczął wydzierać się w niebogłosy Marcel, gdy tylko klubowa jedenastka opuściła swój wóz. - Ostatnią rzeczą, o jakiej marzymy jest całowanie twojej pięknej klamki.
- Też się cieszę, że was widzę - odparł gospodarz, wpuszczając przyjaciół do środka.
Po paru minutach, prowiant przygotowany przez Chloe oraz butelki z piwem leżały już na stoliku. Robin włączył Play Station, na kartce szybko rozrysowali sobie drabinkę i w oka mgnieniu rozpoczął się pierwszy mecz, w którym to Armino jako Duma Katalonii, podejmował u siebie Kanonierów - ulubioną drużynę Leciniego.
***
- Ej, sędzia! - wolał poirytowany Kaul, przegrywając z Reusem w finale. - Zluzuj majty!
- Jak w Fifie, tak i na boisku Kaul - nabijał się Marcel, nie dając zapomnieć przyjacielowi o ostatniej, otrzymanej żółtej kartce za symulowanie.
Robin miał przygotowaną ripostę, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Najszybciej zerwał się Lecinii i moment później, w salonie stał Mario Götze, który najwyraźniej mial do przekazania jakas wiadomość.
- Marco, nie uwierzysz - zaczął szatyn, nadmiernie gestykulując.
- Co się stało?
- Ona przyleci...
- Co? O czym Ty mówisz? - zapytał blondyn, niebardzo rozumiejąc wyznanie przyjaciela.
- Kto przyleci? - dopytywali się pozostali.
- Cailin! Będzie na ślubie!
Szok, niedowierzanie, a nawet zdenerwowanie... Przez twarz młodego Niemca w ułamku sekundy przemknęły tak różne emocje, ze nawet on sam nie potrafił ich zidentyfikować.
***
Od autorki: Tą część miałam napisaną już jakiś czas temu, ale zastanawiałam się co robić. Wszystko macie wyjaśnione TUTAJ pod rozdziałem.
A co do tego, to podoba mi się. Nie jest za długi, ale zawiera wszystko to, co chciałam. Jak widzicie, w życiu naszych głównych bohaterów pojawiły się drugie połówki. Jak sobie to wszystko wyobrażacie? Jestem bardzo ciekawa ;)
Ściskam mocno!
Zerknęła jaszcze raz na zaproszenie, które zawierało informację; "Z osobą towarzyszącą". Christian był osobą, którą powinna była ze sobą zabrać. Zawsze ją wspierał, był przy niej, a przede wszystkim - nie naciskał. Wiedział, że Cailin ma problem z otworzeniem się na nową miłość, ale była dla niego tak ważna, że postanowił cierpliwie czekać na jej ruch. Skoro on się poświęcił, ona również powinna. Postanowiła, że nie będzie robić z niego przyjaciela, bo po prostu nie wypada. Nie zamierzała potwierdzać przybycia telefonicznie, by zaprzestać zadawaniu pytań, dlatego wybrała drugą opcje odpowiedzenia na propozycję. Zadecydowała, iż wiadomość przyśle jej mailem.
Droga Ann!
Jestem niezmiernie szczęśliwa, że postanowiliście wraz z narzeczonym, zaprosić mnie na najważniejszą uroczystość Waszego życia, lecz z drugiej strony, jestem bardzo zaskoczona. Po tylu latach, w których nie odzywałam się do Ciebie, nie zapomniałaś o mnie.
Mam nadzieję, że będzie czas na chwilę rozmowy.
Oczywiście zaproszenie przyjmujemy i dziękujemy. Na sto procent będziemy.
Do zobaczenia.
***
Wychodząc z Signal Iduny Park, blondyn zlokalizował swojego Astona Martina, który na całe szczęście nie był zaparkowany bardzo daleko. Rozdał parę autografów, zapozował do zdjęć i z uczuciem ulgi odjechał z parkingu w stronę swojej posiadłości.
Od pamiętnych wakacji minęło już trochę czasu, a z jego biegiem, wiele rzeczy uległo diametralnej zmianie. Najistotniejszą jest jednak fakt, że ma do kogo wracać. Ma osobę, która czeka na niego z ciepłym obiadem, miłym słowem, oraz po prostu wsparciem. Otóż, razem z Chloe od ponad czterech miesięcy tworzą związek, oparty przede wszystkim na zaufaniu. Brunetka pracująca w dobrze rozwiniętej korporacji swego ojca, posiadająca nienaganną figurę, której pozazdrościć mogłaby jej niejedna kobieta, totalnie zawładnęła sercem blondyna. Nikt z jego otoczenia nie spodziewał się, że po ogromnym zawodzie miłosnym związanym z Cailin, po tym co przeżywał, jak bardzo się zmienił, będzie mógł obdarzyć kobietę prawdziwym uczuciem. Oczywiście był okres, w którym wrócił do swoich dawnych upodobań, ale to właśnie Chloe spowrotem sprowadziła go na ziemię. I za to był jej najbardziej wdzięczny. Pokochał ją za to, że traktowała go jak normalnego mężczyznę, który po raz kolejny doświadczył zranienia, lecz tym razem ze zdwojoną siłą. Nie oceniała go, ale bardzo pomogła stanąć na nogi.
Wyjeżdżając na swoją posiadłość, dostrzegł samochód Kaula, którym jego przyjaciele dotarli pod jego dom. W pierwszej chwili był zaskoczony, lecz po chwili przypomniał sobie, ze dziś to jego kolej przyjmowania małpiszonów pod swój dach. Popołudniowe spotkania, które przyjęły nazwę "męskich wieczorów", miały charakter bardzo oficjalny. Piwo, przekąski, najlepsi kumple oraz spajająca wszystko w całość Fifa, były wyznacznikiem idealnego wieczoru.
- Miałeś być dwadzieścia minut temu, Reus! - zaczął wydzierać się w niebogłosy Marcel, gdy tylko klubowa jedenastka opuściła swój wóz. - Ostatnią rzeczą, o jakiej marzymy jest całowanie twojej pięknej klamki.
- Też się cieszę, że was widzę - odparł gospodarz, wpuszczając przyjaciół do środka.
Po paru minutach, prowiant przygotowany przez Chloe oraz butelki z piwem leżały już na stoliku. Robin włączył Play Station, na kartce szybko rozrysowali sobie drabinkę i w oka mgnieniu rozpoczął się pierwszy mecz, w którym to Armino jako Duma Katalonii, podejmował u siebie Kanonierów - ulubioną drużynę Leciniego.
***
- Ej, sędzia! - wolał poirytowany Kaul, przegrywając z Reusem w finale. - Zluzuj majty!
- Jak w Fifie, tak i na boisku Kaul - nabijał się Marcel, nie dając zapomnieć przyjacielowi o ostatniej, otrzymanej żółtej kartce za symulowanie.
Robin miał przygotowaną ripostę, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Najszybciej zerwał się Lecinii i moment później, w salonie stał Mario Götze, który najwyraźniej mial do przekazania jakas wiadomość.
- Marco, nie uwierzysz - zaczął szatyn, nadmiernie gestykulując.
- Co się stało?
- Ona przyleci...
- Co? O czym Ty mówisz? - zapytał blondyn, niebardzo rozumiejąc wyznanie przyjaciela.
- Kto przyleci? - dopytywali się pozostali.
- Cailin! Będzie na ślubie!
Szok, niedowierzanie, a nawet zdenerwowanie... Przez twarz młodego Niemca w ułamku sekundy przemknęły tak różne emocje, ze nawet on sam nie potrafił ich zidentyfikować.
***
Od autorki: Tą część miałam napisaną już jakiś czas temu, ale zastanawiałam się co robić. Wszystko macie wyjaśnione TUTAJ pod rozdziałem.
A co do tego, to podoba mi się. Nie jest za długi, ale zawiera wszystko to, co chciałam. Jak widzicie, w życiu naszych głównych bohaterów pojawiły się drugie połówki. Jak sobie to wszystko wyobrażacie? Jestem bardzo ciekawa ;)
Ściskam mocno!