poniedziałek, 7 marca 2016

3 | Read all about it


- Proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania - blondynka usłyszała głos stewardessy. - Dziękujemy za wybranie naszych linii lotniczych i życzymy miłego pobytu w Dortmundzie.
Cailin powoli wysiadała z samolotu, wzrokiem ogarniając krajobraz dookoła. Do jej nozdrzy dotarło świeże powietrze z charakterystycznym akcentem i już dokładnie wiedziała gdzie jest.
To tutaj wszystko się zaczęło.
  
Westchnęła cicho, nie chcąc, by idący obok Christian zauważył u niej niepewność, tym bardziej, że na strach i obawy przyjdzie jeszcze czas. Chwyciła go za rękę i razem ruszyli w stronę lotniska, by odebrać walizki. Godzinę później, kiedy już odebrali swoje bagaże i odbyli krótką podróż do hotelu, odpoczywali przy basenie ciesząc się chwilą. Rzadko odpoczywali, w dodatku razem. Cailin po powrocie do sylwetki sprzed ciąży powoli wracała do pracy, a Christian, jako architekt wnętrz, dostawał co trochę nowe zlecenia, którym poświęcał bardzo dużo czasu i siły. Bez wątpienia są to idealne powody, dla których można się oddalić od siebie, ale obydwoje zdawali sobie sprawę z tego, że to ich tylko bardziej przyciąga.

Brunetka poczuła w kieszeni szlafroka wibracje. Z uśmiechem na twarzy odebrała połączenie.

- Cześć mamo - powiedziała z radością w głosie, odgarniając włosy z twarzy.

- Witaj słońce, jak minęła podróż? - spytała rodzicielka, która na czas wyjazdów Cailin, zawsze zostawała i rozpieszczała swoich wnuków.

- Bardzo dobrze. Teraz odpoczywamy w hotelu. A u was jak? Chłopcy bardzo rozrabiają?

- Jak zwykle zachowują się jak aniołki - dziewczyna przewróciła oczami, w myślach widząc, jak dwójka małych brzdąców demoluje dom. Odkąd Erik i Marco zaczęli stawiać pierwsze kroki, poruszanie o dwóch kończynach bardzo im się spodobało. Kopią wszystko, co napotkają na swojej drodze. - Dzwonię do ciebie, ponieważ odzywała się do mnie Lea. Dostałaś wspaniałą kampanię, ale niestety córciu, nie mogę powiedzieć ci nic więcej. Będziesz zachwycona!

- Aż się boję - zaśmiała się modelka, sącząc drinka, którego przyniósł jej Christian. - Kiedy się dowiem?

- Szybciej niż myślisz - rzekła tajemniczo kobieta. - Muszę kończyć, bo zabieram chłopców do parku. Pa, słoneczko.

- Uważajcie na siebie. Miłej zabawy, buziaki! - zakończyła połączenie, przed sobą mając swojego ukochanego.

- Wystarczy telefonów, idziemy popływać - chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę basenu.



Po godzinie wypoczywania, zajadali się wspaniałymi krewetkami i omawiali plan dnia jutrzejszego. Do Dortmundu przylecieli z trzydniowym wyprzedzeniem, więc na leniuchowanie mieli jeszcze jeden dzień. Ślub Ann i Mario zbliżał się wielkimi krokami. Zdawała sobie sprawę, że będzie to medialne wydarzenie roku w Niemczech i bardzo zastanawiał ją fakt, czy ktoś ją rozpozna. Co prawda, zmieniła kolor włosów na ciemny, zostawiając sobie jednak akcent blondu w postaci sombre, ale jednego ukryć nie mogła - uśmiech pozostał jej ten sam i nic, ani nikt tego nie zmieni.

Cailin z samego rana chciała odwiedzić jedno bardzo ważne dla niej miejsce w Dortmundzie, a zaraz potem udać się na jakieś małe zakupy. Ubolewała nad faktem, że spędzi ten dzień samotnie, ale rozumiała, że szatyn musiał wyjechać do stolicy Bawarii w sprawach służbowych i absolutnie nie próbowała tego zmienić. Nie lubiła, gdy ktoś ją w jakikolwiek sposób ograniczał, więc automatycznie sama tego nie robiła. Kochali się i to wszystko było tego warte.



***



Nazajutrz, z błogiego snu wyrwał ją budzik. W pierwszej chwili miała ochotę rzucić nim w kąt, jednak przypomniała sobie, że przecież nie potrafi żyć bez telefonu. Po wstaniu z łóżka, brunetka zauważyła kartkę papieru. Od razu ją podniosła.



Miłego dnia, Kochanie. Będę wieczorem.


Mimowolnie uśmiech wtargnął na jej drobną twarz. Była cholerną szczęściarą, mając kogoś takiego przy swoim boku.

Czym prędzej się ubrała, zrobiła lekki makijaż i opuściła pokój hotelowy, wcześniej zamawiając taksówkę. Zdecydowała, że śniadanie zje gdzieś w centrum Dortmundu, w jednej ze swoich ulubionych kawiarni.

Na szczęście nie musiała długo czekać i na miejsce docelowe dojechała wcześniej, niż się spodziewała.

Przemierzając miejscowy cmentarz miała oczy szeroko otwarte. Przeszła chyba każdą możliwą alejką w poszukiwaniu grobu, który powinna odwiedzić już dawno. Miała wyrzuty sumienia, że jeszcze nigdy nie przyjechała, by porozmawiać, wyżalić się. Cailin myślała o Eriku bardzo, bardzo często. Z początku, gdy rana była jeszcze świeża, nie chciała wierzyć, że go nie ma. Po prostu miała, ale i dalej ma nadzieję, że młody chłopak do niej zadzwoni. Wypowie chociaż jedno, małe słowo.

W końcu znalazła. Jej oczom ukazał się średniej wielkości marmurowy grobowiec, który z całą pewnością często jest odwiedzany. Uwagę zwracają zapalone żółto-czarne znicze, kwiaty, oraz zdjęcie Erika w koszulce jego drużyny.

Nie wiedziała kiedy, po prostu zaczęła płakać. Straciła kompletnie poczucie czasu, a okazało się, że mijała godzina za godziną.

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk obcasów, uderzających o chodnik. W jej stronę zmierzała kobieta o długich, jasnych włosach oraz nienagannej sylwetce. Russo od razu wiedziała co się święci.

Gdy owa piękna postać podeszła bliżej, obydwie mierzyły się chwilę wzrokiem. Żadna nie mogła uwierzyć, jak bardzo zmieniła się druga. Kompletnie nie wiedziały co powiedzieć.

- Witaj w Dortmundzie - odezwała się pierwsza Ann Kathrin, odgarniając włosy za uszy. - Kopę lat.

- Rzeczywiście - mruknęła cicho brunetka, wymuszając uśmiech. - Nie powinnaś przygotowywać się do ślubu?

- Powinnam, ale nie wyobrażałam sobie, by tutaj nie przyjść przed ceremonią, a jutro może nie być czasu. Jednak przyjaciele zawsze na pierwszym miejscu - zaakcentowała ostatnie zdanie, a biedna Cailin marzyła tylko o powrocie do Londynu. Musiała zmierzyć się ze wszystkimi, ale zdecydowanie najbardziej bała się konfrontacji z samą sobą.

- Rozumiem twoją urazę, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać. Spieszę się, Ann - modelka otarła pojedynczą łzę i odeszła. Nie była jeszcze gotowa na bezpośrednią konfrontację.





Z nieba zaczęły spadać pojedyncze krople deszczu. Ann Kathrin opuściła swój samochód, wcześniej parkując go pod okazałą posiadłością, która należała do niej i jej przyszłego męża. Niemcy nie byli bardzo przesądni, więc szatynka nie widziała problemu w spotkaniu się z Mario dzień przed ślubem. Wkroczyła do domu pełnego gości z uśmiechem na ustach. Starała się ukryć stres przed jutrzejszą ceremonią, ale również było jej głupio, że naskoczyła na Cailin. Brömmel miała nadzieję, że przemieści się niezauważona do sypialni i po prostu uda się na krótką przerwę, lecz jej ukochany od razu wyczuł, że coś jest nie tak.

- Coś się stało? - spytał czule, zamykając za sobą drzwi.

- To przez ślub - odpowiedziała wymijająco Ann, podchodząc bliżej okna. Mężczyzna od razu był przy jej boku.

- Oboje wiemy, że nie tylko o to chodzi - ujął jej drżące nadgarstki i zaprowadził na dmuchany fotel, a następnie posadził ją na swoich kolanach. - Ktoś Cię skrzywdził?

- To raczej ja wszystkich krzywdzę, Mario. To ze mną jest jakiś problem. Byłam na cmentarzu, spotkałam Cailin i od razu na nią naskoczyłam. Jest mi z tym tak cholernie źle, sama nie wiem co...

- Bardzo dobrze zrobiłaś - brutalnie wszedł jej w słowo.

- Muszę ją przeprosić.

- Zwariowałaś? - oburzył się piłkarz. - Przecież to ona powinna nas wszystkich przeprosić, a w szczególności Marco. Zachowała się jak...

- Proszę, nie wałkujmy cały czas tego tematu. Jutro nasz ślub i nie chce, żebyś w tym samym dniu rozpoczął trzecią wojnę światową. Jeżeli Cailin i Marco będą chcieli porozmawiać, to to zrobią, jasne?

- Jak słońce - odpowiedział Mario, czule muskając usta swojej przyszłej żonie. Mówił często, że jest jego głową. Dodaje mu sił, uspokaja, często wskazuje właściwą drogę. Wiedział jednak, że w tym przypadku nie ma do końca racji. Przy najbliższej sposobności będzie chciał się wszystkiego dowiedzieć, nie zważywszy na konsekwencje.

_______________________________________________

Jeśli chcielibyście mnie lepiej poznać, to zapraszam na snapa: @olciakxv
Dodam wszystkich, napiszcie mi potem ze jesteście z opowiadania i jak się nazywacie 😊
Co do rozdziału,  to przyznam się szczerze że nawet nie miałam siły go sprawdzić. Nauka ostatnio bierze górę nad wszystkim, aczkolwiek najgorsze za mną. Miłego tygodnia! Buziaki xoxo

Szablon wykonany przez Lady Spark