poniedziałek, 11 lipca 2016

Nowy początek


Cześć, kochani. Wracam po długiej przerwie, ale jeszcze nie na tego bloga. Postanowiłam zacząć od nowa, również pod tym względem. Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie super pomysł i postanowiłam go zrealizować. Nie chcę, żebyście pomyśleli, że tutaj odpuszczam - bo tak nie jest! Wrócę tu, ale nie wiem kiedy. Tutejszą historię pisałam w trudnym dla mnie okresie, miałam inny światopogląd. W ciągu tych pięciu miesięcy, bardzo dużo się u mnie zmieniło. 
Bardzo przepraszam za to, że tak długo nie pisałam co z opowiadaniem. Szczerze mówiąc, na początku nie miałam zamiaru tutaj wracać, ale to dzięki pewnym osobom postanowiłam jak postanowiłam. 
Kocham Was bardzo i zapraszam na nowego bloga, na którym już czeka prolog. Mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję i Ci, którym podoba się to, co tworzę - zostaną.
Buziaki!

poniedziałek, 7 marca 2016

3 | Read all about it


- Proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania - blondynka usłyszała głos stewardessy. - Dziękujemy za wybranie naszych linii lotniczych i życzymy miłego pobytu w Dortmundzie.
Cailin powoli wysiadała z samolotu, wzrokiem ogarniając krajobraz dookoła. Do jej nozdrzy dotarło świeże powietrze z charakterystycznym akcentem i już dokładnie wiedziała gdzie jest.
To tutaj wszystko się zaczęło.
  
Westchnęła cicho, nie chcąc, by idący obok Christian zauważył u niej niepewność, tym bardziej, że na strach i obawy przyjdzie jeszcze czas. Chwyciła go za rękę i razem ruszyli w stronę lotniska, by odebrać walizki. Godzinę później, kiedy już odebrali swoje bagaże i odbyli krótką podróż do hotelu, odpoczywali przy basenie ciesząc się chwilą. Rzadko odpoczywali, w dodatku razem. Cailin po powrocie do sylwetki sprzed ciąży powoli wracała do pracy, a Christian, jako architekt wnętrz, dostawał co trochę nowe zlecenia, którym poświęcał bardzo dużo czasu i siły. Bez wątpienia są to idealne powody, dla których można się oddalić od siebie, ale obydwoje zdawali sobie sprawę z tego, że to ich tylko bardziej przyciąga.

Brunetka poczuła w kieszeni szlafroka wibracje. Z uśmiechem na twarzy odebrała połączenie.

- Cześć mamo - powiedziała z radością w głosie, odgarniając włosy z twarzy.

- Witaj słońce, jak minęła podróż? - spytała rodzicielka, która na czas wyjazdów Cailin, zawsze zostawała i rozpieszczała swoich wnuków.

- Bardzo dobrze. Teraz odpoczywamy w hotelu. A u was jak? Chłopcy bardzo rozrabiają?

- Jak zwykle zachowują się jak aniołki - dziewczyna przewróciła oczami, w myślach widząc, jak dwójka małych brzdąców demoluje dom. Odkąd Erik i Marco zaczęli stawiać pierwsze kroki, poruszanie o dwóch kończynach bardzo im się spodobało. Kopią wszystko, co napotkają na swojej drodze. - Dzwonię do ciebie, ponieważ odzywała się do mnie Lea. Dostałaś wspaniałą kampanię, ale niestety córciu, nie mogę powiedzieć ci nic więcej. Będziesz zachwycona!

- Aż się boję - zaśmiała się modelka, sącząc drinka, którego przyniósł jej Christian. - Kiedy się dowiem?

- Szybciej niż myślisz - rzekła tajemniczo kobieta. - Muszę kończyć, bo zabieram chłopców do parku. Pa, słoneczko.

- Uważajcie na siebie. Miłej zabawy, buziaki! - zakończyła połączenie, przed sobą mając swojego ukochanego.

- Wystarczy telefonów, idziemy popływać - chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę basenu.



Po godzinie wypoczywania, zajadali się wspaniałymi krewetkami i omawiali plan dnia jutrzejszego. Do Dortmundu przylecieli z trzydniowym wyprzedzeniem, więc na leniuchowanie mieli jeszcze jeden dzień. Ślub Ann i Mario zbliżał się wielkimi krokami. Zdawała sobie sprawę, że będzie to medialne wydarzenie roku w Niemczech i bardzo zastanawiał ją fakt, czy ktoś ją rozpozna. Co prawda, zmieniła kolor włosów na ciemny, zostawiając sobie jednak akcent blondu w postaci sombre, ale jednego ukryć nie mogła - uśmiech pozostał jej ten sam i nic, ani nikt tego nie zmieni.

Cailin z samego rana chciała odwiedzić jedno bardzo ważne dla niej miejsce w Dortmundzie, a zaraz potem udać się na jakieś małe zakupy. Ubolewała nad faktem, że spędzi ten dzień samotnie, ale rozumiała, że szatyn musiał wyjechać do stolicy Bawarii w sprawach służbowych i absolutnie nie próbowała tego zmienić. Nie lubiła, gdy ktoś ją w jakikolwiek sposób ograniczał, więc automatycznie sama tego nie robiła. Kochali się i to wszystko było tego warte.



***



Nazajutrz, z błogiego snu wyrwał ją budzik. W pierwszej chwili miała ochotę rzucić nim w kąt, jednak przypomniała sobie, że przecież nie potrafi żyć bez telefonu. Po wstaniu z łóżka, brunetka zauważyła kartkę papieru. Od razu ją podniosła.



Miłego dnia, Kochanie. Będę wieczorem.


Mimowolnie uśmiech wtargnął na jej drobną twarz. Była cholerną szczęściarą, mając kogoś takiego przy swoim boku.

Czym prędzej się ubrała, zrobiła lekki makijaż i opuściła pokój hotelowy, wcześniej zamawiając taksówkę. Zdecydowała, że śniadanie zje gdzieś w centrum Dortmundu, w jednej ze swoich ulubionych kawiarni.

Na szczęście nie musiała długo czekać i na miejsce docelowe dojechała wcześniej, niż się spodziewała.

Przemierzając miejscowy cmentarz miała oczy szeroko otwarte. Przeszła chyba każdą możliwą alejką w poszukiwaniu grobu, który powinna odwiedzić już dawno. Miała wyrzuty sumienia, że jeszcze nigdy nie przyjechała, by porozmawiać, wyżalić się. Cailin myślała o Eriku bardzo, bardzo często. Z początku, gdy rana była jeszcze świeża, nie chciała wierzyć, że go nie ma. Po prostu miała, ale i dalej ma nadzieję, że młody chłopak do niej zadzwoni. Wypowie chociaż jedno, małe słowo.

W końcu znalazła. Jej oczom ukazał się średniej wielkości marmurowy grobowiec, który z całą pewnością często jest odwiedzany. Uwagę zwracają zapalone żółto-czarne znicze, kwiaty, oraz zdjęcie Erika w koszulce jego drużyny.

Nie wiedziała kiedy, po prostu zaczęła płakać. Straciła kompletnie poczucie czasu, a okazało się, że mijała godzina za godziną.

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk obcasów, uderzających o chodnik. W jej stronę zmierzała kobieta o długich, jasnych włosach oraz nienagannej sylwetce. Russo od razu wiedziała co się święci.

Gdy owa piękna postać podeszła bliżej, obydwie mierzyły się chwilę wzrokiem. Żadna nie mogła uwierzyć, jak bardzo zmieniła się druga. Kompletnie nie wiedziały co powiedzieć.

- Witaj w Dortmundzie - odezwała się pierwsza Ann Kathrin, odgarniając włosy za uszy. - Kopę lat.

- Rzeczywiście - mruknęła cicho brunetka, wymuszając uśmiech. - Nie powinnaś przygotowywać się do ślubu?

- Powinnam, ale nie wyobrażałam sobie, by tutaj nie przyjść przed ceremonią, a jutro może nie być czasu. Jednak przyjaciele zawsze na pierwszym miejscu - zaakcentowała ostatnie zdanie, a biedna Cailin marzyła tylko o powrocie do Londynu. Musiała zmierzyć się ze wszystkimi, ale zdecydowanie najbardziej bała się konfrontacji z samą sobą.

- Rozumiem twoją urazę, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać. Spieszę się, Ann - modelka otarła pojedynczą łzę i odeszła. Nie była jeszcze gotowa na bezpośrednią konfrontację.





Z nieba zaczęły spadać pojedyncze krople deszczu. Ann Kathrin opuściła swój samochód, wcześniej parkując go pod okazałą posiadłością, która należała do niej i jej przyszłego męża. Niemcy nie byli bardzo przesądni, więc szatynka nie widziała problemu w spotkaniu się z Mario dzień przed ślubem. Wkroczyła do domu pełnego gości z uśmiechem na ustach. Starała się ukryć stres przed jutrzejszą ceremonią, ale również było jej głupio, że naskoczyła na Cailin. Brömmel miała nadzieję, że przemieści się niezauważona do sypialni i po prostu uda się na krótką przerwę, lecz jej ukochany od razu wyczuł, że coś jest nie tak.

- Coś się stało? - spytał czule, zamykając za sobą drzwi.

- To przez ślub - odpowiedziała wymijająco Ann, podchodząc bliżej okna. Mężczyzna od razu był przy jej boku.

- Oboje wiemy, że nie tylko o to chodzi - ujął jej drżące nadgarstki i zaprowadził na dmuchany fotel, a następnie posadził ją na swoich kolanach. - Ktoś Cię skrzywdził?

- To raczej ja wszystkich krzywdzę, Mario. To ze mną jest jakiś problem. Byłam na cmentarzu, spotkałam Cailin i od razu na nią naskoczyłam. Jest mi z tym tak cholernie źle, sama nie wiem co...

- Bardzo dobrze zrobiłaś - brutalnie wszedł jej w słowo.

- Muszę ją przeprosić.

- Zwariowałaś? - oburzył się piłkarz. - Przecież to ona powinna nas wszystkich przeprosić, a w szczególności Marco. Zachowała się jak...

- Proszę, nie wałkujmy cały czas tego tematu. Jutro nasz ślub i nie chce, żebyś w tym samym dniu rozpoczął trzecią wojnę światową. Jeżeli Cailin i Marco będą chcieli porozmawiać, to to zrobią, jasne?

- Jak słońce - odpowiedział Mario, czule muskając usta swojej przyszłej żonie. Mówił często, że jest jego głową. Dodaje mu sił, uspokaja, często wskazuje właściwą drogę. Wiedział jednak, że w tym przypadku nie ma do końca racji. Przy najbliższej sposobności będzie chciał się wszystkiego dowiedzieć, nie zważywszy na konsekwencje.

_______________________________________________

Jeśli chcielibyście mnie lepiej poznać, to zapraszam na snapa: @olciakxv
Dodam wszystkich, napiszcie mi potem ze jesteście z opowiadania i jak się nazywacie 😊
Co do rozdziału,  to przyznam się szczerze że nawet nie miałam siły go sprawdzić. Nauka ostatnio bierze górę nad wszystkim, aczkolwiek najgorsze za mną. Miłego tygodnia! Buziaki xoxo

sobota, 6 lutego 2016

002 | On another love, all my tears have been used up






- Denerwujesz się? - spytał Mario, a przez jego twarz przebrnął niepokój. Nie chciał, by przyjaciel znowu się w to pakował. Widział, co przeżywał Reus po powrocie z Brazylii i nie miał ochoty oglądać tego ponownie. Stracił jakikolwiek szacunek do dziewczyny, ale przez wzgląd na Ann zgodził się na wysłanie jej tego cholernego zaproszenia na ślub.

- Nie, znaczy.. Minęło tyle czasu. Nie wiem co zrobię, jak ją zobaczę - odparł szczerze młody blondyn. - W dodatku muszę jakoś ukryć ten fakt przed Amy.

- Pomożemy ci - powiedział Fornell, podnosząc się z fotela. - Razem na pewno coś wymyślimy.

Po upływie piętnastu minut, kumple Marco opuścili posiadłość, lecz Götze, dostrzegając pogorszony humor najlepszego przyjaciela, nie mógł zostawić go samego.

- Kochasz Cailin? Proszę, powiedz mi prawdę, Reus.

- Zwariowałeś?! - uniósł się młody Niemiec. - Jedyne co do niej czuję to nienawiść. Zostawiła mnie bez słowa wyjaśnienia i nie chce mieć z nią nic wspólnego.

- Już się bałem, że to wszystko wróci - skwitował szatyn, a w drzwiach domu pojawiła się Amy z siatkami pełnymi zakupów.

- Hej Mario, miło cię widzieć - przywitała się. - Jak przygotowania do ślubu?

- Wszystko w porządku - pokiwał dumnie głową. - Kto by pomyślał, że za trzy dni się ożenię. Gdyby ktoś powiedział mi to rok temu, z pewnością bym go wyśmiał.

- Na każdego przyjdzie czas - oznajmił Reus, obejmując w pasie swoją ukochaną.

- Dobra gołąbeczki! - zakomunikował Sunny. - Ja się będę zbierał, bo Ann z pewnością nie może się doczekać mojego powrotu.

Po wyjściu przyjaciela, w apartamencie Marco zapanowała niekomfortowa atmosfera.

- O kim mówił Mario zanim weszłam? - zapytała brunetka, krzyżując ręce na piersi.

- O nikim ważnym - odpowiedział, a jego wszystkie mięśnie gwałtownie się spięły. Widząc, że dziewczyna nie odpuszcza, czuł się tylko gorzej z tym, że musi ja okłamywać.

Westchnął, zacisnął pięści i uparcie dążył do przekazania informacji, które na razie musiały wystarczyć.

- Cailin to moja siostra, z którą nie utrzymujemy kontaktu - powiedział z dużą pewnością siebie w głosie.

- Nigdy mi o niej nie mówiłeś - skrzywiła się partnerka piłkarza. - Czy to na pewno twoja siostra, Marco?

- Kochanie, nigdy bym cię nie okłamał - podszedł bliżej i położył dłonie na jej biodrach. - Cailin jest moją siostrą, ale bardzo zraniła mnie i moją rodzinę. Proszę, nie każ mi do tego wracać. Kiedyś ci opowiem.

Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała usta chłopaka.

- W porządku. Przepraszam, nie chciałam naciskać.

Za to właśnie ją kochał. Zawsze stawiała jego dobro nad swoje.



***



21 czerwca 2015



Ponad pięćset kilometrów od Dortmundu, w stolicy Wielkiej Brytanii, Cailin Russo, owa "siostra" młodego piłkarza, siłowała się ze swoją walizką. W dalszym ciągu nienawidziła się pakować i najchętniej ominęłaby ten punkt każdego wyjazdu. W tym przypadku ratował ją fakt, że po niezręcznej wyprawie do Niemiec, wylatuje na krótki urlop wraz z Christianem i synkami. Rzeczą oczywistą dla niej było to, że zamierza spędzić w Westfalii możliwie jak najmniej czasu. Zrezygnowała nawet z opcji poprawin, by maksymalnie zmniejszyć szansę na bezpośrednią konfrontację z Reusem. Nie jest tchórzem, po prostu nie wie, co musiałaby mu powiedzieć. Nie wie kompletnie nic; czy ma kogoś, czy o niej pamięta i wreszcie: co o niej myśli.

- Gotowa? - spytał Christian, opierając się o drzwi garderoby.

- Ani trochę - odparła Cailin, a na jej twarz nie mógł trafić nawet najmniejszy uśmiech. Była po prostu szczera. 
- Skoro tak cię to męczy, może po prostu odmów? - zaproponował. - Myślę, że jeśli teraz jeszcze ich powiadomisz, nic złego się nie stanie. Wypadki chodzą po ludziach.
- To nie w moim stylu, wiesz o tym. Jeśli odmówię, domyślą się, że coś jest nie tak, a tego najbardziej chcę uniknąć - powiedziała bardzo pewnym tonem. Sama nie wiedziała, skąd się o to bierze. - Dorosłam, Christian. Oczywiście, że nie mam ochoty na rozmowę z Marco   i nie jestem na nią gotowa, aczkolwiek nie mogę uciekać od tego w nieskończoność. A już na pewno nie kosztem ślubu Ann i Mario. Więc jeśli Reus będzie chciał porozmawiać, zrobię to.
- Jesteś bardzo dzielna - przytulił ją do siebie. 
- Staram się. Dla siebie. Dla nas. I dla chłopaków.

***

W tym samym czasie przyszła pani Götze, próbowała wszystkiego, by wydusić od swojego narzeczonego powód, dla którego zachowuje się tak nieswojo. Wszyscy wiedzieli, że Mario jest bardzo roztrzepany, wszędzie go pełno, a teraz jakby o tym zapomniał. 
- A może ty po prostu zmieniłeś zdanie? - wypaliła Ann Kathrin zupełnie bezradna.
- Kochanie, nie opowiadaj głupot - zaśmiał się szatyn. - Po prostu... Martwię się o Marco. Nie wiem co będzie, jeśli zobaczy Cailin, a ja nie chcę, by miał z nią cokolwiek wspólnego. Już raz o mały włos nie doszło do tragedii.
Dziewczyna wstała i podeszła do okna. Jej również nie podobała się ta sytuacja. Nie rozumiała, dlaczego to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Zachowanie Marco, kiedy jeszcze nie znał się z blondynką, było wręcz karygodne. Kobiety na jedną noc, zabawa ich uczuciami... Gdy pojawiła się Russo, mężczyzna bardzo się zmienił, wydoroślał. Tylko po co? Został tak potraktowany, jak tamte dziewczyny. Gdyby chodziło o inną osobę, powiedziałaby, że zasłużył. Lecz nie Marco. Był jej bardzo bliski, chociaż wcześniej nie mieli tak dobrego kontaktu. 
Ann obiecała sobie, że bez względu na wszystko, będzie chciała dowiedzieć się prawdy od Cailin. Nie zostawi tego tak, chociaż miałaby ryzykować ich przyjaźń.
- Rozumiem Cię, Mario, ale może Marco będzie chciał z nią porozmawiać? W końcu należy mu się jakieś wytłumaczenie.
- Lepiej żeby nie rozmawiali - zasugerował. - Woody niedawno się pozbierał, układa sobie życie na nowo. Niech to wesele zakończy się bez żadnych problemów, bo tego już nie wytrzymam.
- Przecież Cailin też ułożyła sobie życie - powiedziała Niemka, a żczyzna otworzył szeroko oczy ze zdumienia. - No tak... Napisała mi w mailu, że "przyjdziemy", a to oznacza tylko jedno.
- Ma kogoś.. - odparł zdenerwowany piłkarz.
- Teraz już nic nie rozumiem! To chyba dobrze, że każde z nich ułożyło sobie życie, prawda? Już nic ich nie łączy. Kochają kogoś innego.
- Ale ona nie zasługuje na coś takiego - wtrącił się Mario. - Nie zasługuje na miłość. Zachowała się jak ostatnia idiotka, która patrzy tylko na czubek własnego nosa. I możesz być pewna, że nie zapomnę jej tego powiedzieć. Może Reus udaje, że zapomniał, ale ja doskonale o tym pamiętam.


__________________________
 
  
    Dodaję zgodnie z obietnicą. Jestem bardzo ciekawa co myślicie, więc dajcie mi znać w komentarzu :) Do następnego!




Szablon wykonany przez Lady Spark