- Denerwujesz się? - spytał Mario, a przez jego twarz przebrnął niepokój. Nie chciał, by przyjaciel znowu się w to pakował. Widział, co przeżywał Reus po powrocie z Brazylii i nie miał ochoty oglądać tego ponownie. Stracił jakikolwiek szacunek do dziewczyny, ale przez wzgląd na Ann zgodził się na wysłanie jej tego cholernego zaproszenia na ślub.
- Nie, znaczy.. Minęło tyle
czasu. Nie wiem co zrobię, jak ją zobaczę - odparł szczerze młody blondyn. - W
dodatku muszę jakoś ukryć ten fakt przed Amy.
- Pomożemy ci - powiedział
Fornell, podnosząc się z fotela. - Razem na pewno coś wymyślimy.
Po upływie piętnastu minut,
kumple Marco opuścili posiadłość, lecz Götze, dostrzegając pogorszony humor
najlepszego przyjaciela, nie mógł zostawić go samego.
- Kochasz Cailin? Proszę,
powiedz mi prawdę, Reus.
- Zwariowałeś?! - uniósł się
młody Niemiec. - Jedyne co do niej czuję to nienawiść. Zostawiła mnie bez słowa
wyjaśnienia i nie chce mieć z nią nic wspólnego.
- Już się bałem, że to wszystko
wróci - skwitował szatyn, a w drzwiach domu pojawiła się Amy z siatkami pełnymi
zakupów.
- Hej Mario, miło cię widzieć -
przywitała się. - Jak przygotowania do ślubu?
- Wszystko w porządku - pokiwał
dumnie głową. - Kto by pomyślał, że za trzy dni się ożenię. Gdyby ktoś powiedział
mi to rok temu, z pewnością bym go wyśmiał.
- Na każdego przyjdzie czas -
oznajmił Reus, obejmując w pasie swoją ukochaną.
- Dobra gołąbeczki! -
zakomunikował Sunny. - Ja się będę zbierał, bo Ann z pewnością nie może się
doczekać mojego powrotu.
Po wyjściu przyjaciela, w
apartamencie Marco zapanowała niekomfortowa atmosfera.
- O kim mówił Mario zanim
weszłam? - zapytała brunetka, krzyżując ręce na piersi.
- O nikim ważnym - odpowiedział,
a jego wszystkie mięśnie gwałtownie się spięły. Widząc, że dziewczyna nie
odpuszcza, czuł się tylko gorzej z tym, że musi ja okłamywać.
Westchnął, zacisnął pięści i
uparcie dążył do przekazania informacji, które na razie musiały wystarczyć.
- Cailin to moja siostra, z
którą nie utrzymujemy kontaktu - powiedział z dużą pewnością siebie w głosie.
- Nigdy mi o niej nie mówiłeś -
skrzywiła się partnerka piłkarza. - Czy to na pewno twoja siostra, Marco?
- Kochanie, nigdy bym cię nie
okłamał - podszedł bliżej i położył dłonie na jej biodrach. - Cailin jest moją
siostrą, ale bardzo zraniła mnie i moją rodzinę. Proszę, nie każ mi do tego
wracać. Kiedyś ci opowiem.
Dziewczyna uśmiechnęła się i
pocałowała usta chłopaka.
- W porządku. Przepraszam, nie
chciałam naciskać.
Za to właśnie ją kochał. Zawsze
stawiała jego dobro nad swoje.
***
21 czerwca 2015
Ponad pięćset kilometrów od
Dortmundu, w stolicy Wielkiej Brytanii, Cailin Russo, owa "siostra"
młodego piłkarza, siłowała się ze swoją walizką. W dalszym ciągu nienawidziła
się pakować i najchętniej ominęłaby ten punkt każdego wyjazdu. W tym przypadku
ratował ją fakt, że po niezręcznej wyprawie do Niemiec, wylatuje na krótki
urlop wraz z Christianem i synkami. Rzeczą oczywistą dla niej było to, że
zamierza spędzić w Westfalii możliwie jak najmniej czasu. Zrezygnowała nawet z
opcji poprawin, by maksymalnie zmniejszyć szansę na bezpośrednią konfrontację z
Reusem. Nie jest tchórzem, po prostu nie wie, co musiałaby mu powiedzieć. Nie
wie kompletnie nic; czy ma kogoś, czy o niej pamięta i wreszcie: co o niej
myśli.
- Gotowa? - spytał Christian,
opierając się o drzwi garderoby.
- Ani trochę - odparła Cailin, a na jej twarz nie mógł trafić nawet najmniejszy uśmiech. Była po prostu szczera.
- Skoro tak cię to męczy, może po prostu odmów? - zaproponował. - Myślę, że jeśli teraz jeszcze ich powiadomisz, nic złego się nie stanie. Wypadki chodzą po ludziach.
- To nie w moim stylu, wiesz o tym. Jeśli odmówię, domyślą się, że coś jest nie tak, a tego najbardziej chcę uniknąć - powiedziała bardzo pewnym tonem. Sama nie wiedziała, skąd się o to bierze. - Dorosłam, Christian. Oczywiście, że nie mam ochoty na rozmowę z Marco i nie jestem na nią gotowa, aczkolwiek nie mogę uciekać od tego w nieskończoność. A już na pewno nie kosztem ślubu Ann i Mario. Więc jeśli Reus będzie chciał porozmawiać, zrobię to.
- Jesteś bardzo dzielna - przytulił ją do siebie.
- Staram się. Dla siebie. Dla nas. I dla chłopaków.
***
W tym samym czasie przyszła pani Götze, próbowała wszystkiego, by wydusić od swojego narzeczonego powód, dla którego zachowuje się tak nieswojo. Wszyscy wiedzieli, że Mario jest bardzo roztrzepany, wszędzie go pełno, a teraz jakby o tym zapomniał.
- A może ty po prostu zmieniłeś zdanie? - wypaliła Ann Kathrin zupełnie bezradna.
- Kochanie, nie opowiadaj głupot - zaśmiał się szatyn. - Po prostu... Martwię się o Marco. Nie wiem co będzie, jeśli zobaczy Cailin, a ja nie chcę, by miał z nią cokolwiek wspólnego. Już raz o mały włos nie doszło do tragedii.
Dziewczyna wstała i podeszła do okna. Jej również nie podobała się ta sytuacja. Nie rozumiała, dlaczego to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Zachowanie Marco, kiedy jeszcze nie znał się z blondynką, było wręcz karygodne. Kobiety na jedną noc, zabawa ich uczuciami... Gdy pojawiła się Russo, mężczyzna bardzo się zmienił, wydoroślał. Tylko po co? Został tak potraktowany, jak tamte dziewczyny. Gdyby chodziło o inną osobę, powiedziałaby, że zasłużył. Lecz nie Marco. Był jej bardzo bliski, chociaż wcześniej nie mieli tak dobrego kontaktu.
Ann obiecała sobie, że bez względu na wszystko, będzie chciała dowiedzieć się prawdy od Cailin. Nie zostawi tego tak, chociaż miałaby ryzykować ich przyjaźń.
- Rozumiem Cię, Mario, ale może Marco będzie chciał z nią porozmawiać? W końcu należy mu się jakieś wytłumaczenie.
- Lepiej żeby nie rozmawiali - zasugerował. - Woody niedawno się pozbierał, układa sobie życie na nowo. Niech to wesele zakończy się bez żadnych problemów, bo tego już nie wytrzymam.
- Przecież Cailin też ułożyła sobie życie - powiedziała Niemka, a mężczyzna otworzył szeroko oczy ze zdumienia. - No tak... Napisała mi w mailu, że "przyjdziemy", a to oznacza tylko jedno.
- Ma kogoś.. - odparł zdenerwowany piłkarz.
- Teraz już nic nie rozumiem! To chyba dobrze, że każde z nich ułożyło sobie życie, prawda? Już nic ich nie łączy. Kochają kogoś innego.
- Ale ona nie zasługuje na coś takiego - wtrącił się Mario. - Nie zasługuje na miłość. Zachowała się jak ostatnia idiotka, która patrzy tylko na czubek własnego nosa. I możesz być pewna, że nie zapomnę jej tego powiedzieć. Może Reus udaje, że zapomniał, ale ja doskonale o tym pamiętam.
Dodaję zgodnie z obietnicą. Jestem bardzo ciekawa co myślicie, więc dajcie mi znać w komentarzu :) Do następnego!
W tym samym czasie przyszła pani Götze, próbowała wszystkiego, by wydusić od swojego narzeczonego powód, dla którego zachowuje się tak nieswojo. Wszyscy wiedzieli, że Mario jest bardzo roztrzepany, wszędzie go pełno, a teraz jakby o tym zapomniał.
- A może ty po prostu zmieniłeś zdanie? - wypaliła Ann Kathrin zupełnie bezradna.
- Kochanie, nie opowiadaj głupot - zaśmiał się szatyn. - Po prostu... Martwię się o Marco. Nie wiem co będzie, jeśli zobaczy Cailin, a ja nie chcę, by miał z nią cokolwiek wspólnego. Już raz o mały włos nie doszło do tragedii.
Dziewczyna wstała i podeszła do okna. Jej również nie podobała się ta sytuacja. Nie rozumiała, dlaczego to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Zachowanie Marco, kiedy jeszcze nie znał się z blondynką, było wręcz karygodne. Kobiety na jedną noc, zabawa ich uczuciami... Gdy pojawiła się Russo, mężczyzna bardzo się zmienił, wydoroślał. Tylko po co? Został tak potraktowany, jak tamte dziewczyny. Gdyby chodziło o inną osobę, powiedziałaby, że zasłużył. Lecz nie Marco. Był jej bardzo bliski, chociaż wcześniej nie mieli tak dobrego kontaktu.
Ann obiecała sobie, że bez względu na wszystko, będzie chciała dowiedzieć się prawdy od Cailin. Nie zostawi tego tak, chociaż miałaby ryzykować ich przyjaźń.
- Rozumiem Cię, Mario, ale może Marco będzie chciał z nią porozmawiać? W końcu należy mu się jakieś wytłumaczenie.
- Lepiej żeby nie rozmawiali - zasugerował. - Woody niedawno się pozbierał, układa sobie życie na nowo. Niech to wesele zakończy się bez żadnych problemów, bo tego już nie wytrzymam.
- Przecież Cailin też ułożyła sobie życie - powiedziała Niemka, a mężczyzna otworzył szeroko oczy ze zdumienia. - No tak... Napisała mi w mailu, że "przyjdziemy", a to oznacza tylko jedno.
- Ma kogoś.. - odparł zdenerwowany piłkarz.
- Teraz już nic nie rozumiem! To chyba dobrze, że każde z nich ułożyło sobie życie, prawda? Już nic ich nie łączy. Kochają kogoś innego.
- Ale ona nie zasługuje na coś takiego - wtrącił się Mario. - Nie zasługuje na miłość. Zachowała się jak ostatnia idiotka, która patrzy tylko na czubek własnego nosa. I możesz być pewna, że nie zapomnę jej tego powiedzieć. Może Reus udaje, że zapomniał, ale ja doskonale o tym pamiętam.
__________________________
Dodaję zgodnie z obietnicą. Jestem bardzo ciekawa co myślicie, więc dajcie mi znać w komentarzu :) Do następnego!